Jesienna nostalgia.
Wracam z pracy do domu, siadam na kanapie i mimo, że bywam czasem zmęczona, a obowiązki są zawsze tylko krok ode mnie to czuję się szczęśliwa.
Bywają dni ciężkie psychicznie i fizycznie, ale staram się być wytrwałą w swoich postanowieniach. Choć w ostatniej chwili na bloga nie zaglądam zbyt często, a posty nie pojawiają się regularnie, to obiecałam sobie, że nie przestanę pisać. Wybaczcie mi również to, że nie odwiedzam Waszych blogów tak często jak kiedyś, ale obiecuję, że postaram się wszystko nadrobić.
Lubię pisać, mieć kontakt wirtualny z czytelnikiem i dlatego też wytrwam w postanowieniu.
Nie chcę jednak aby blog był moim priorytetem, bo na pierwszym miejscu ZAWSZE w moim przypadku staje rodzina.
Po całym tygodniu ciężkiej harówki, weekend marzę aby wykorzystać we 3 i nadrobić czas, którego nie udało nam się spędzić w tygodniu.
Mam wiele planów związanych z blogiem, rozwojem zawodowym, ale chcę wszystko zaplanować w taki sposób, aby na tym jak najmniej ucierpieli moi bliscy. Czasu spędzonego z dzieckiem nie wynagrodzą żadne pieniądze, a czas nieubłaganie ucieka. Wyobrażacie sobie, że Kuba za równy miesiąc kończy już 2 lata?
A tymczasem zasiadam w salonie z filiżanką gorącej herbaty z cytryną i napawam się widokiem dziecka układającego puzzle ;-)