Dom wariatów to za mało.
Wracasz z pracy do domu. Czeka w nim już mąż, dziecko, a także góra naczyń do pozmywania.
Zastanawiasz się jakim cudem taka góra urosła przez godzinę, bo przecież babcia wracając do swojego domu po przekazaniu opieki nad dzieckiem wszystko zmyła.
Niegrzeczny mąż odgrzewający sobie obiad zużył 3 talerze, 2 miski i 4 szklanki, a w dodatku poplamił ulubiony t-shirt i nowe spodnie.
Zamiast odpocząć od trudów zarabiania na dom i rodzinę, zakasujesz rękawy i bierzesz się do roboty.
Na szybkości zjadasz resztę obiadku (albo i NIE!) i ładujesz naczynia do zmywarki, drugą ręką odplamiając koszulkę.
Czekasz upragnionej godziny 21, kiedy to Twój dom staje się oazą spokoju i ciszy, a Ty masz chwilę czasu na wypicie lampki czerwonego wina i zaplanowanie kolejnego dnia.
Spoglądasz na zegarek i szybko ustawiasz się do pionu.
Jest godzina 19. Nie jest to zdecydowanie czas na spanie Twojego dziecka.
Szykujesz obiad na jutro przy
WRZYSZ!!! Chcesz krzyczeć, ale nie możesz, bo sąsiedzi spacerują przed Twoim domem i mogliby usłyszeć epitety lecące z Twoich ust. - Może w końcu przestaliby chodzić zaglądając w moje okna!
46 raz wyprowadzasz dziecko z kuchni i próbujesz dokończyć obiad.
Słyszysz, że pralka wyprała pranie więc biegniesz sprawdzić czy plama się sprała, Ku@#$%&*- nie sprała się!
Bierzesz odplamiacz i aplikujesz na zaplamione ubranie, jednocześnie sycząc pod nosem przekleństwa. Przy okazji obrywa się mężowi, bo to przecież wszystko jego wina!!! No bo czyja? Moja???
O NIE!
Mija kwadrans, obiad się gotuje, zmywarka opróżniona, dziecko rysuje ukochane traktory. Zwalniasz tempo, nerwy odchodzą w niepamięć. Do godziny kąpania pozostała jeszcze chwila więc siadasz z dzieckiem i relaksujesz się kolorując ulubione kolorowanki. Powoli wyciszamy się, humory się poprawiają, dziecko jakby spokojniejsze, Mąż i Ty też.
Pachnąca kąpiel w bąbelkach, smarowanie delikatnej skóry Twojego szczęścia kremami i delikatny masaż sprawia, że jesteś oazą spokoju.
Niewinne buziaki od męża i syna wywołują we mnie radość. Moje serce rośnie mimo, że jeszcze godzinę temu miałam ochotę wyjść z domu i wrócić do pracy. Wieczorne przytulanie z synem, przygotowanie kolacji w postaci mleka i pożegnanie. Kubuś machając mamie podąża schodami do swojego pokoju w towarzystwie ukochanego Taty.
W domu zapada cisza i spokój. Siadam w salonie na kanapie trzymając w ręku drinka i cieszę się, że ich mam. Że mam tą moją małą, wielką Rodzinę.
Choć bywają między nami nieporozumienia i kłótnie, to każdego dnia budzimy się z czystym sumieniem, że nie położyliśmy się do wspólnego łóżka w złości.
ahh, to się nazywa bezgraniczne szczęście- mieć kogoś, kto chce iść z Tobą przez życie nie patrząc na stan portfela, wykształcenie i pochodzenie. Kto rozumie Cię bez słów. Ktoś, kto myśli tak, jak Ty i tak, jak Ty kocha Cię- bezgranicznie.