Płocka majówka w obiektywie.
Jak już Wam pisałam |TU| na naszą tegoroczną majówkę wybraliśmy się do Płocka. W planach było na pierwszym miejscu odwiedzenie zoo, ponieważ Kuba nigdy nie był.
Wycieczka miała odbyć się w pierwotnych założeniach w sobotę, ale piątkowy poranek zdecydował, że wyjazd odbędzie się 1 maja.
Bilety zostały zakupione on-line, co według mnie jest pomysłem idealnym. Choć nie było dużo osób w kolejce, to mimo wszystko miło nam było, że nie musieliśmy stać w niej choćby 5 minut.
Pogoda nie przypominała zeszłotygodniowej soboty, ale było całkiem przyjemnie. Nawet mama, która w podróży podarła rajstopy i chodziła cały dzień z gołymi nogami, nie zmarzła- było 14,5 stopnia.
Tym razem jakoś udało nam się nie brać ogromnej ilości toreb- nie wiem jak to zrobiliśmy ;-) Może się tylko tak wydawało, bo jechaliśmy autem Taty.
Podróż jak zawsze upłynęła nam miło. Kuba odleciał zaraz za Łowiczem, czyli przespał jakieś 40 minut.
Misie obowiązkowo muszą być do przytulenia.
I Kubusiowy odlot do krainy snów.
Po dojechaniu i wypakowaniu zawartości samochodu poszliśmy zwiedzać. Mimo, że tak naprawdę Płock znajduje się od nas w odległości 80 km- tyle co Warszawa, to jakoś niezbyt często tam jeździmy. Ostatni raz Płock odwiedziliśmy zaraz po naszym ślubie, czyli to już bez mała 5 lat temu. Nie wiem czemu tam nie jeździmy? To miasto ma swój klimat. Piękne widoki, które witają nas na samym wjeździe urzekają. Płynąca Wisła, a nad nią Wzgórze Tumskie zapierają dech w piersi. Choć jadąc mostem nie cykniemy raczej ładnej fotki, to dla potwierdzenia tego, co mówię, zamieszczam zdjęcie z Internetu.
Czyż nie jest cudownie?
W zoo było sporo spacerowiczów. Dzieci swobodnie biegające i na pierwszym przystanku jedzące już frytki i lody uśmiechające się przy tym od ucha do ucha. Pięknie kwitnące krzewy, kwiaty, drzewa. Takie widoki zdecydowanie dodają mnóstwo pozytywnej energii. Myślę, że wiosna i maj to najlepszy okres aby pojechać do takich miejsc, bo po prostu wiele rzeczy cieszy oko. A my przecież jesteśmy wzrokowcami.
Mimo, że zoo nie jest bardzo duże, jest w nim bardzo przyjemnie i czysto. Kubusiowi podobały się wszystkie zwierzęta. Nie bał się żadnego mimo, że staraliśmy się podchodzić dość blisko (oczywiście na bezpieczną odległość).
Dodatkowo dla starszaków znajduje się trasa liniowa, na której można zjechać na inne alejki. Myślę, że to bardzo fajny pomysł.
A oto kilka zdjęć wykonanych na trasie naszego spaceru.
Stwierdzamy zgodnie, że wycieczka nam się super udała. Pospacerowaliśmy, były pierwsze lody Kubusia w tym roku, pyszny obiad. Wróciliśmy pozytywnie zmęczeni i szczęśliwi, bo cały dzień spędziliśmy tylko we Trójkę. Bardzo nam brakowało takiego rodzinnego wyjazdu.
Dzisiaj natomiast czeka nas praca na podwórku. Kolejne rąbanie drzewa, ponowne koszenie trawy, może na kolację jakiś grill.
Nacieszcie się sobą, bo w czasach pogoni za pieniędzmi zapominamy, co tak naprawdę ważne jest w naszym życiu.