Wszędzie siniaki.
Odkąd zostałam mamą wyglądam czasami jak ofiara przemocy domowej. Szramy i zadrapania na rękach, siniaki na nogach. Czasem wychodząc gdzieś z dzieckiem zastanawiam się, co niektórzy mogą sobie pomyśleć, ale po chwili stwierdzam, że mam to po prostu w dupie.
Każda mama wie jak wygląda w praktyce opieka nad dzieckiem. Ile to razy nasz kochany maluch zdzieli nas po łbie zabawką lub przyłoży z główki dla zabawy. Nie pozwalam mojemu Synowi bić nikogo, ale czasem on traktuje to jak zajebistą zabawę. Nim się zorientuje, na mojej głowie ląduje plastikowy klocek lub jestem uderzona w nogę rolką po folii aluminiowej, bo nie pozwoliłam robić Kubali fikołów.
Na moje nieszczęście mam takie ciało, że czasem niewielkie uderzenie sprawia, że na mojej skórze pojawia się ogromny siniak.
Nie mniej jednak często bywa tak, że sobie przypominam bardzo dobrze co się stało. Zazwyczaj wkładając Małego do fotelika w aucie uderzę się gdzieś o drzwi lub deskę rozdzielczą ewentualnie przy wchodzeniu na poddasze niosąc 15 rzeczy i prowadząc Kubę za rękę obetrę się o ścianę na klatce schodowej. A może faktycznie mąż mnie bije w nocy jak śpię? W sumie kiedyś przez sen dostałam z łokcia w głowę.. o klapsach też nie wspomnę, ale taką przemoc to ja akurat bardzo lubię ;-)
Czy u Was też zabawy z dziećmi powodują uszkodzenia ciała? Dodam jeszcze, że muszę ograniczyć ganianie Syna na czworakach, bo moje kolana nie chcą pokazywać się w towarzystwie spódniczek.