Ach śpij kochanie.
Usypianie dziecka może być jednym z najbardziej frustrujących i męczących zadań dla rodziców. Wieczorem większość matek i ojców marzy o tym, by położyć dziecko do snu i samemu zaznać trochę odpoczynku. Niestety zasypianie malucha nie zawsze przebiega zgodnie z planem.
Jak już dobrze wiecie nasze Dziecko skończyło 4 dni temu 15 miesięcy.
Od samego Jego narodzenia mieliśmy plan, że maluch nie będzie noszony na rękach zbyt często, bujany w wózku i jego miejscem snu będzie piękne łóżeczko, a nie sypialnia rodziców.
Muszę przyznać, że trzymaliśmy się planu i wszystko się udawało... do czasu dopóki nasz Skarb nie miał kolki. Wieczory noszenia na zmianę na rękach, płaczu i smutku rodziców. Było ciężko, ale jakoś przetrwaliśmy ten okres.
Przez ten czas nasz Maluszek odzwyczaił się od samodzielnego zasypiania. Dla niego najlepszym sposobem na zaśnięcie była butelka mleczka i przytulenie do Mamy lub Taty. Nie sprawiało nam to nigdy problemu, ponieważ zaśnięcie następowało po 5 minutach od wypicia butli. Na szczęście obywało się zawsze bez bujania i innych skomplikowanych czynności. Dziecko przytulało się i od razu zasypiało.
Czytałam wiele poradników i sposobów na samodzielne zasypianie Maluszka. W różnych artykułach były informacje, aby nie uczyć dziecka zasypiania w łóżeczku przy okazji innych stresujących momentów, np. wychodzenia ząbków. Dziecko oprócz bólu dodatkowo boi się ciemności (mimo lampeczki) i co najważniejsze samotności. U nas akurat był czas wyrzynania się zębów, pobytu w szpitalu więc wprowadzanie kolejnych nowych zmian było niewskazane. Odpuściliśmy!
Są również w różnych artykułach podawane sposoby na usypianie dzieci.
Metoda 3-5-7, Metoda Ferbera, które pozwalają dziecku się "wypłakać". Dla mnie jest to nie zrozumiałe. Jaki jest sens usypiania dziecka przez płacz i stres? Przecież tu nie o to chodzi. Dziecko może i zacznie usypiać (ze zmęczenia), ale będzie myślało, że każda próba płaczu zostanie "olana" przez rodzica. Ktoś, kto stosuje te metody jest dla mnie co najmniej dziwny.
Nasz Synek sam doszedł do wniosku, że chce zasypiać w łóżeczku. Wczoraj wieczorem położyłam Kubę do łóżeczka i podałam butelkę Jego ulubionego "do-do". Dziecko zjadło mleko i leżało grzecznie głaskane przez mamę w rączkę. Czas samodzielnego zasypiania wraz z wypiciem kolacji to 17 minut.
Jestem bardzo dumna z Synka, bo nie uronił nawet jednej łzy. Zasnął szczęśliwy, że Mama była przy nim. Dzisiaj znów usypianie odbędzie się w taki sam sposób. Mam nadzieję, że również nie będzie problemów.
Okazuje się, że można nauczyć dziecko zasypiać samodzielnie bez zbędnych stresów, ale nie zapominajmy, że ważna jest w takich sytuacjach i zmianach konsekwencja rodziców.
Moje rady:
- wprowadź rytuał- wieczorne wyciszenie Maluszka. Ciepła kąpiel, przyciszenie TV i telefonów komórkowych. Dla dziecka liczą się pozytywne doznania, poczucie bezpieczeństwa.
- przed snem możemy włączyć po cichu kołysanki (u nas odpadają, bo Kuba boi się kołysanek- nawet Miś Śpioszek nie dał temu rady- do kupienia |tutaj|, może komuś się spodoba) ewentualnie poczytać książeczkę.
- jeżeli Twoje dziecko nie toleruje piosenek i książeczek przy usypianiu (tak, jak nasz Synuś) wtedy nic nie mówimy. Takie zachowanie niepotrzebnie rozprasza Twojego Smyka. Nawet jeśli pociecha zacznie płakać, weźmy ją na ręce i uspokójmy milcząc. Pamiętaj! Opanuj emocje i stres, który Ci towarzyszy- takie zachowania wyczuwa Maluszek i może być niespokojny.
- jeśli nadal usypiasz dziecko na ręku- przygotuj miejsce snu. Odkryj kołderkę, popraw podusię, aby nie gimnastykować się ze śpiącym dzieckiem.
A jak sobie Wy radzicie z usypianiem? Stosowaliście jakąś metodę, czy przyszło to samoistnie jak u nas?