SuperMąż i SuperTata w jednym?
Idealny mąż i tata w jednej osobie?
Myślicie, że to możliwe?
"Mężczyzna staje się tatą dziewięć miesięcy przed narodzeniem dziecka. Jego rola zaczyna się wraz z pozytywnym wynikiem testu ciążowego"
U nas ten cytat sprawdził się w 200%. Jeszcze w momencie kiedy staraliśmy się o dziecko, mąż był zawsze dla mnie ostoją. To jemu mogłam się wypłakać w rękaw i jemu mogłam powierzyć nawet najskrytsze tajemnice. Nigdy nie zawiódł mojego zaufania, a to jest już wiele. Pamiętam ten dzień, kiedy to po wielu miesiącach starań zobaczyliśmy upragnione dwie kreski na teście. Nie mogłam powstrzymać łez z radości i niedowierzania, że w końcu nam się udało. Przytulił mnie wtedy bardzo mocno i w takim uścisku staliśmy dłuższą chwilę. To była jedna z najcudowniejszych chwil w moim życiu.
Całą ciążę mój mąż wyjątkowo dbał o mnie. Pytał się co chwilę jak się czuję, dzwonił z pracy kilka razy dziennie pytając czy niczego mi nie potrzeba. Leżąc w szpitalu, odwiedzał mnie każdego dnia, mimo że miał do pokonania spory odcinek, bo wówczas pracował w innym mieście. Wiedziałam, że jest zmęczony tym, że żyje w biegu, ale nawet razu nie powiedział mi, że mnie nie odwiedzi. Mimo, że na początku nie był przekonany do tego, abyśmy rodzili razem, to z czasem sam stwierdził, że chce mnie wspierać i chcę widzieć jak rodzi się nowe życie. Nasze nowe życie.
Nigdy nie zapomnę momentu, w którym urodził się nasz Syneczek. Był wtedy taki malutki i kruchutki. Widziałam w oczach mojego męża tą RADOŚĆ, TROSKĘ, MIŁOŚĆ. Widziałam jak patrzył na nasze dziecko. Wtedy rozwiały się wszystkie moje wątpliwości i pomyślałam:
BĘDZIE WSPANIAŁYM OJCEM !!!
Ale to, co miało miejsce później przerosło moje oczekiwania. Piotrek nie mógł się już doczekać końca pracy żeby jak najszybciej wrócić do domu, do nas. Od samego początku uczestniczył chętnie we wszystkim co było związane z Kubą. Kąpał, karmił, usypiał, nosił w nocy. Z czasem kiedy z naszego bobasa zaczął robić się już coraz to mądrzejszy i kumający większość rzeczy człowieczek, ich relacja trochę się zmieniła. Oczywiście na lepsze. Zaczęły się wspólne zabawy samochodami, pokazywanie świata z wysokości rąk taty. Mama w końcu zaczęła mieć trochę czasu dla siebie, bo Syn po całym dniu siedzenia z matką, chętnie bawił się ze swoim SuperTatą. Lubiłam ich wtedy obserwować jak się wspaniale dogadują (bez słów, rzecz jasna).
Przyznam szczerze, że czasami było mi trochę smutno, że moje własne, prywatne dziecko chętniej bawi się z Tatą niż ze mną. Ale cóż. W końcu ze mną spędzał 24 godziny więc chciał trochę odmienności, a nie tylko ma-ma i ma-ma. Ile to można?
Teraz po moim powrocie do pracy zmieniło się jeszcze więcej. Opieka nad Maluszkiem jest dzielona, ponieważ mimo, że pracuję w korpo i możnaby sobie mysleć, że pracuję w godzinach normalanych ludzi, czyli 8-16 to jednak tak nie jest. Procesy są dostosowane nie do pracowników rzecz jasna, ale do Klientów więc pracuję na dwie zmiany !!! Dla mnie to masakra, bo na ponad 5 lat stażu pracy w Kopro na jedną zmianę, przyszło mi teraz zasuwać na 2, ale cóż. Jak to się mówi jak mus, to mus.
Teraz i mamusia wróciła do łask, bo spędzam z Kubą mniej czasu niż kiedyś, ale uważam jednak, że mój Kubuś nie jest cycusiem mamusi, tylko synusiem tatusia. SuperTatusia!