Jak motywować swojego mężczyznę?
Czy wiecie jak ważne jest motywowanie drugiej osoby?
Wielokrotnie pisałam Wam, że ja zawsze znajduje oparcie we wszystkich sytuacjach w moim cudownym Mężu. Chcecie się przekonać jak to wygląda z mojej strony?
Słowami wstępu. W czerwcu tego roku minie nam 10 lat jak jesteśmy razem. Niektórzy pomyślą, że to szmat czasu, inni, że to dopiero początek. Ja powiem, że dla nas ten czas minął bardzo szybko. W lipcu będziemy obchodzić 5 rocznicę ślubu. Czasem siedząc wieczorem na kanapie, rozmawiamy i wspominamy nasze najcudowniejsze chwile i dziwimy się, że czas tak szybko leci.
Pisałam Wam również, że problemy od zawsze jakoś nas się trzymają. Zawsze jednak możemy na siebie nawzajem liczyć. Nigdy nie było sytuacji, że któreś z nas zawiodło siebie nawzajem.
Jesteśmy ze sobą, bo się kochamy, nie z przymusu typu dziecko czy pieniądze. Ciężko oboje pracujemy i staramy się choćby w małej części spełniać nasze marzenia. Jednym z większych naszych marzeń, takich czysto materialnych była budowa naszego wymarzonego domu.
W tamtych czasach, kiedy wybieraliśmy projekt, dom wydawał nam się idealny, ale jak wiadomo, mieszkając w nim z czasem okazuje się, że pewne rozwiązania mogłyby być inne, bardziej praktyczne.
Cały okres budowy był nerwowy, bo chcieliśmy się pobudować i wprowadzić dość szybko, ale nie dysponowaliśmy aż taką dużą kwotą, więc... wzięliśmy kredyt. Nie ukrywam, że nie było nam łatwo, bo trzeba było załatwiać mnóstwo formalności, kolejki, biurokracja. To wszystko po pewnym czasie zaczęło stwarzać nerwową atmosferę. Jeszcze ciężej było przy wykańczaniu wnętrz, bo każdy miał trochę inną wizję i spojrzenie na to, co chciałby mieć. Ile to szmat latało rzucanych z nerwów?! Ile kur*** i chu*** zostało wykrzyczanych przy pracach remontowych? Tego nikt nie chciałby słyszeć.
Zawsze jednak wieczorami, kiedy siadaliśmy na naszym łóżku staraliśmy się dojść do sensownego porozumienia. Każde mówiło czego oczekuje i dochodziliśmy do kompromisu (i nie w taki sposób jak pewnie zaczynacie myśleć). Budowa się skończyła, przeprowadziliśmy się dosłownie za płot i myśleliśmy, że zaczęła się sielanka... Ale niestety tak nie było.
Efekt na dzień przeprowadzki wyglądał jak na zdjęciu poniżej.
Staraliśmy się już od jakiegoś czasu o nasze Maleństwo i nam nie wychodziło. To były trudne chwile, kiedy bardzo czego pragniesz, a nie możesz tego mieć i nie pomogą Ci w tym żadne pieniądze.
Myślę, że to były chyba 2 największe próby w naszym związku, ale na szczęście nam się udało je przezwyciężyć. Po pewnym czasie urodził się Kubuś i w naszym życiu szczęście przesłoniło problemy więc zaczęliśmy skupiać się na rzeczach mniejszych.
Doceniamy każdą chwilę spędzoną razem, w miłości, radości, szczęściu. Lubimy spędzać czas we 3. Lubimy kiedy się wygłupiamy lub robimy sobie wycieczki. Kiedy dwoje ludzi się kocha, wspiera we wszystkim i motywuje wtedy życie upływa zdecydowanie fajniej.
Zawsze staram się wspierać mojego Męża, nawet w najdrobniejszych rzeczach. Nawet wtedy, kiedy coś mu się nie uda. Nigdy nie śmieję się z Niego, tylko cieszę się, że próbuje.
Gdy zwolnili go z pracy, byłam przy nim i mówiłam, że wszystko się ułoży. Widziałam, że stracił motywację, że jako głowa rodziny nie pracuje. Odczekaliśmy gorszy okres, trwało to 2 miesiące. Piotrek znalazł pracę, może nie wymarzoną, ale znalazł. Mówiłam Mu wtedy, że czasem trzeba się pomęczyć, żeby się ten trud wynagrodził nam wszystko. Widziałam, że nie do końca był przekonany do moich słów. Po pewnym czasie został oddelegowany do biura na technologa, ale to nadal nie było do końca to, czego oczekiwał od siebie.
Teraz mogę się już oficjalnie pochwalić moim Mężem, bo pękam z dumy.
Więc... Pan Szanowny Mąż wygrał w połowie stycznia rekrutację i został zatrudniony na stanowisku Inżynier Aplikacji. Stanowisko nie byle jakie, mam nadzieję, że jest również z siebie dumny.
Teraz tylko pozostaje abym ja zaczęła bardziej wierzyć w siebie. Mam nadzieję, że szybko sobie coś ogarnę i znów jakoś wszystko się ułoży. Przy takim wspaniałym mężczyźnie zawsze wszystko się układa.
A tak na koniec postu- pół żartem, pół serio- kochajcie swoich partnerów najmocniej jak potraficie, ale nie pozwólcie im wejść sobie na głowę. ;-)