Bezsenność...
Bezsenność to chyba najgorsza z rzeczy, które mnie dotykają. Niestety, kiedy się czymś stresuję nie panuję nad tym i dosłownie budzę się w nocy co 10 minut, a jeżeli już śpię, to moje sny zdecydowanie nie są miłe i kolorowe.
Jak wiecie mam dzisiaj spotkanie z szefem w sprawie naszej dalszej współpracy. Gdyby nie fakt, że powiadomił mnie o tym w czwarek, to pewnie weekend nie byłby taki nerwowy. Od czasu ostatniego maila przychodzi mi do głowy milion wersji tego, co wydarzy się dzisiaj. Dodatkowo wkurza mnie fakt, że dzisiaj jadę do pracy na 14 więc znów całe przedpołudnie upłynie mi w stresie.
Mój Mąż i znajomi z pracy twierdzą, że spotykamy się tylko aby potwierdził mi to, że nadal zostaję, ale ja powiem szczerze, że czuję to zupełnie w drugą stronę. Mam nadzieję, że to moje przeczucie się myli i będzie wszystko dobrze.
Dodatkowo moje auto ląduje o 8 rano u mechanika, bo nie da się nim jeździć więc zastanawiam się czy zrobi mi auto do 13 czy będę musiała zostać odwieziona...
Kurde, dlaczego tak jest, że jak wszystko zaczyna się prostować i sprowadzać na dobry tor, to zawsze wydarzy się coś, co to zepsuje?
Niestety życie prostych ludzi, takich jak my, odbiega zdecydowanie od bogaczy, których jednym z niewielu problemów jest to co sobie kupi.
Uwierzcie mi, ja nigdy nie miałabym takiego problemu. Mam 5 milionów pomysłów na zakupy i myślę, że gdybym wszystko z mojej listy zakupiła, to znalazłabym kolejne punkty rzeczy do zdobycia ;-) W końcu jestem kobietą, prawda?
Tak czy inaczej wszystko muszę dzisiaj jakoś przetrzymać, bo po prostu nie mam innego wyboru.
Dobre jest to, że zawsze mogę liczyć na wsparcie moich chłopaków. Dzięki nim nawet największe problemy udaje nam się zawsze rzwiązać z korzyścią dla nas. A stres? Co tam stres... Mam wrażenie, że dzięki niemu staję się jeszcze waleczna.
A teraz?- "I need a cup of coffee right time!!!"